środa, 21 marca 2012

Pyrrusowe zwycięstwo

Rewanż z Arką Śląsk wygrał, ale w dwumeczu był gorszy. Najbardziej szkoda straconego w głupi sposób gola. Nie pierwszy raz błędy obrony sporo kosztują cały zespół. Bardzo niepewnie zagrał po raz kolejny Pietrasiak, bezbarwnie Dudek, ale zespół jako całość sprawiał wrażenie dobre, wyraźnie przewyższając w tym meczu zespół gości. Taki niestety urok systemu pucharowego, jeden dobry mecz to za mało. Adam Małysz powiedziałby, że trzeba oddać dwa równe skoki.



W grze Śląska widać jednak postęp, wyraźnie idzie ku lepszemu. Zniknęły wreszcie problemy z kondycją i szybkością. Śląsk do końca atakował, choć w ostatnich minutach już nieco rozpaczliwie. Trzeba też przyznać, że obrona Arki, mimo straty 3 goli zagrała przyzwoity mecz. Końcowa ocena mogła być jednak inna, gdyby Cristian Diaz nie marnował dobrych, lub bardzo dobrych sytuacji. Argentyńczyk jest w niezłej formie, ale razi nieskutecznością. Na słowa pochwały zasłużył też na pewno Tadeusz Socha. Wychowanek Śląska często podłączał się do akcji ofensywnych i miał dwie asysty. Nie ustrzegł się co prawda kilku błędów w obronie, ale jego dobrą dyspozycję trzeba podkreślić.

W bardzo dobrej formie są również Madej i Sobota, choć szczególnie u tego drugiego widać, że nie wykorzystuje pełni swoich możliwości. W środku pola wreszcie zaporą nie do przejścia był Kaźmierczak. Popisał się też kilkoma długimi i precyzyjnymi podaniami. Wyraźnie rozkręca się Sebastian Mila. Był to jego drugi mecz z rzędu, w którym strzela dwa gole. Kapitan Śląska nie boi się brać ciężaru gry na siebie i co chyba najważniejsze nie boi się strzelać.

Podobały się zwłaszcza akcje skrzydłami, przy czym bardziej te przeprowadzane prawa stroną. W przeciwieństwie do ofensywnie nastawionego Sochy, ustawiony na lewej obronie Pawelec miał więcej zadań defensywnych. Osamotniony na lewym skrzydle Madej, radził sobie jednak więcej niż przyzwoicie. W ogóle z pierwszej 'jedenastki' pretensje można mieć w zasadzie tylko do Pietrasiaka i ewentualnie Dudka. Reszta spisała się dobrze. Spośród rezerwowych, którzy pojawili się na boisku martwi z pewnością 'niewidzialność' Johana Voskampa. Przy czym niewidzialność działa nie tylko na obrońców przeciwnika. Voskampa na boisku ciężko zauważyć w ogóle. Przypomnijmy, że w rundzie jesiennej był to najlepszy strzelec Śląska.

Czy wtakim razie wrocławianie są w stanie włączyć się znowu do walki o Mistrzostwo Polski? Na to pytanie pełniejsza odpowiedź poznamy w niedzielę. Przed emczach z Lechem jednak, można być optymistą





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz